Dzisiejszy dzień ogłaszam dniem popierdolenia ludzkiego, idiotyzmu, kretynizmu i braku mózgu w komunikacji miejskiej.
Jedziemy autobusem, max 15 osób, przekrój społeczny i przedział wiekowy szeroooki. Nagle kierowca wychodzi z kabiny i oznajmia: OD TERAZ AUTOBUS JEDZIE ZMIENIONĄ TRASĄ, NASTĘPNY PRZYSTANEK TO DOPIERO XYZ, RESZTĘ OMIJAMY. Później dodaje, że kto chce do centrum, może się w tramwaj przesiąść. Autobus krótki, ludzi miało, kto do centrum, to wysiadł, wszyscy przytaknęli, jedziemy. Korek fchuj, zjeżdżamy na objazd, korek bardziej fchuj, w międzyczasie głos z autobusu odczytuje kolejne przystanki, które powinniśmy mijać. Nagle któryś pasażer się reflektuje, że jedziemy inaczej, podbiega do kierowcy I JAK TO JEDZIEMY? A CZEMU TĘDY? ON DO CENTRUM NA WIZYTĘ! NIKT NIE POWIEDZIAŁ, INFORMACJĘ NA PRZYSTANKU WYWIESIĆ A NIE SAMOWOLKĘ! Kierowca swoje, że mówił, ktoś potwierdza. Jedziemy dalej, korek jeszcze bardziej fchuj, głos z autobusu oznajmia kolejny nieistniejący przystanek, równolegle do autobusu, za drzwiami wszystkiemi stoi TIR, o taaaaaki wielki, dodatkowoż jesteśmy w tunelu. Idealne miejsce, żeby jakaś pani pruła się na kierowcę, że ONA NA TYM PRZYSTANKU MUSI WYSIĄŚĆ, BO STĄD MA BLIŻEJ i dalej nie jedzie, otwórztedrzwinatentychmiast!!! Na nic tłumaczenia, że tu żadnego przystanku nie ma. Posapała, jedziemy. Po drodze budzi się trójka małolatów płci różnej, tak, każde z trzech miało różną płeć, albo jedno jeszcze nie zdecydowało się na konkretną. Okazuje się, że nie wiedzą gdzie są, że głos z autobusu nie zgadza im się z widokiem za oknem, I CO TO SIĘ DZIEJE, PANIE KIEROWCO POMUSZ. Do tego obok mnie siedzi dziewczę wzdychające, prychające, uderzające łokciem o szybę i zerkające co chwilę w telefon. Taka Karyna trochę. Po 45 minutach autobus wrócił na trasę, niestety braw nie było.
Załatwiłem, co miałem załatwić, wracam. Korek, że ojaciepierdole! Przednimi drzwiami wsiada DAMA, przynajmniej z wyglądu, taka dystyngowana starsza pani. Podchodzi do faceta siedzącego za kierowcą z brzegu i pyta, czy ten ustąpi jej miejsca. Pan na to, że wpuści ją od szyby, bo zaraz wysiada. Ona tam nie wlezie, a jak wlezie to nie wylezie. Więc przegoniła dziewczynę siedzącą obok. Jedziemy, ledwo, ale jedziemy. Przednimi drzwiami wsiadają ludzie, a ta rura drze się na każdego, że ma iść do tyłu, bo ONA ZARAZ WYSIADA. Na szczęście jak mówiła, tak zrobiła.
W międzyczasie jakaś starsza pani zwróciła uwagę młodszej pani, takiej z wyglądu panience z okienka z banku po licencjacie z rachunkowości, żeby uważała na starszych jak pcha dupsko do autobusu, bo ją prawie przewróciła. Dziewczę nadaje oczywiście przez telefon, kolejne pół godziny, to sprawozdanie, jak ktoś śmiał zwrócić JEJ uwagę, starsi ludzie kultury wymagają, a sami przykładu nie dają, okraszone piękną wiązanką. Wysiadła. Podróż powrotna zajęła mi 1,5h Tu na szczęście zmiany trasy nie było, był korek fchuj. Mógłbym opowiedzieć jeszcze o ludziach wsiadających z plecakami na plecach, ale to zna chyba każdy. Sam jeżdżę z plecakiem, ale ZAWSZE przed wejściem do autobusu go ściągam, pan ze 120 wypchanymi litrami nie był tak domyślny i muskał każdego "delikatnie". Tak samo niedomyślny był pan, który rozwalił się na miejscu dla wózków i kiedy kobieta z dzieckiem chciała tam zaparkować ten nie raczył się ruszyć, nawet po zwróceniu uwagi. Stała kobiecina w drzwiach.
PRZYNAJMNIEJ NIKT NIE ŚMIERDZIAŁ!
Ja wiem, że temat pasażerów autobusów został już nieraz wyczerpany, ja juz tyle się wyjeździłem i tyle widziałem, że mało co mnie dziwi, ale dzisiaj swoją głupotą ludzie przechodzili sami siebie.
Zgłuszyć i do wora!
OdpowiedzUsuńRozjeżdżać autobusami!
UsuńDo całej olimpiady idiotów brakowało tylko samozwańczego Dja bez słuchawek i bezdomnego, który mógłby posłużyć za broń biologiczną. Co zrobić, tak było, jest i będzie. Zostaje albo własne auto albo rowerek albo spacery bo inaczej nie ma się do łudzić o spokojną podróż. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNa całe szczęście obyło się bez tych dwóch ewenementów, bo wtedy nawet ja chciałbym wysiąść w korku.
UsuńNiestety odległości, które musiałem pokonać i choróbsko, które nie chce mnie opuścić nie sprzyjały spacerom, a te wybieram kiedy tylko mogę.
Ano, prawda- co podróż, to kwiaty... taki zbiór legend :P
OdpowiedzUsuńA mimo to- nie mam pojęcia dlaczego- uwielbiam podróże komunikacją zbiorową :)
Brakowało tylko charakterystycznych panów próbujących niepostrzeżenie pociągnąć łyk napoju bogów ukrywanego pod wątpliwej świeżości kurtką, chociaż jest +milion w cieniu. / jeste-studente
OdpowiedzUsuń