Oczywiście do Londynu się wybrałem. Tego Londynu, który jest ziemią obiecaną dla tysięcy ludzi, którzy marzą o zamieszkaniu w tym mieście. Do Londynu pełnego zabytków, ociekającego zajebistością, esencji Anglii, jednego z najpiękniejszych miast w Europie jeśli nie na świecie, tego Londynu, którym każdy się zachwyca, który trzeba zobaczyć. Owszem, zobaczyć trzeba (powinno się), zobaczyłem. W brytyjskiej stolicy spędziłem cały dzień, do późnego wieczora zwieńczonego najgorszym kebabem życia w nieciekawej okolicy. Na zwiedzanie wybrałem się sam, bo samemu można pójść gdzie się chce, zatrzymać się kiedy ma się na to ochotę, zgubić się i nie robić z tego tragedii, a potraktować to jako możliwość zwiedzenia nieplanowanego miejsca.
Żeby nie rozwlekać - zobaczyłem wszystkie charakterystyczne dla Londynu miejsca, zacząłem od Pałacu Backingham, uroczy St. James's Park, budynek parlamentu i Big Bena, Westminster, London Eye, podczas błądzenia znalazłem się w China Town, zobaczyłem zmianę warty Straży Konnej i ogromny Horse Guard Parade, po drodze oczywiście masę ciekawej architektury, sklepów, pozwoliłem się zanieść nogom na Oxford Street, nad Tamizą znalazłem jarmark świąteczny, a obok targ z jedzeniem z całego świata, stoiska ze starymi mapami i książkami. Żałuję, że nie zobaczyłem jeszcze kilku miejsc, ale i tak zobaczyłem sporo, wszystko na własnych nogach. Wieczorem znalazłem się na Tottenham, w okolicach stacji metra Seven Sisters, tak dla kontrastu. Okolica mało ciekawa, miks kulturowy, na ulicach twarze w odcieniach wszystkich kolorów, to tu zaczynają emigranci.
Czas na kilka zdjęć. Oczywiście nie zabrałem swojego aparatu i zdjęcia są robione telefonem, do tego pogoda nie pomagała, ale zawsze to jakiś podgląd i pamiątka.
Pałac Buckingham
St. James's Park
Horse Guard Parade
Big Ben
Widok na Tamizę i London Eye z Victoria Tower Gardens
Parlament
London Eye
Westminster Abbey
Moja zmęczona twarz i kilka zdjęć więcej dostępna pod tym linkiem >>KLIK<<
Dobrze, pojechałem, zobaczyłem, ale raczej do Londynu już nie wrócę, a na pewno nie szukać tam pracy. Za to Bishop's Stortford mnie urzekło, małe miasteczko, z zabudową, która ewidentnie z Anglią się kojarzy, zadbane, czyste, miłe centrum pnące się wąską drogą do góry ze sklepikami i knajpkami po obu stronach. Miły, rodziny pub na zwieńczenie wieczoru. Tam mógłbym chwilę pomieszkać.
A tak wygląda mapa odwiedzonych przeze mnie krajów (zaznaczone na zielono). Duch podróżnika znowu się we mnie rozpalił, może postanowić sobie, żeby w pierwszym kwartale nowego roku znowu gdzieś wyskoczyć? Jakieś propozycje?
Ja odkąd wróciłam to wciąż coś planuję i planuję, aż kupiłam bilet do Budapesztu, choć nie wiem czy pojadę, bo jeszcze musiałabym dojechać do Krakowa... z Niemiec, a to są dodatkowe koszty przecież. No, ale bilet na styczeń mam, na Węgrzech nie byłam, więc kusi, kusi, aby znaleźć pretekst i pojechać do Polski wówczas.
OdpowiedzUsuńOferty z Wielkiej Brytanii też przeglądam, ale chyba jednak jeszcze nie... Pewnie jeśli uda mi się pojechać w tym styczniu do Budapesztu, to potem coś dopiero na wakacje. Pewnie Hiszpania i Camino.
Patrząc na Twoją mapę mogę Ci polecić na przykład Holandię, bo warto (moim zdaniem)! Albo Rzym, który mnie w sobie rozkochał! Nie wiem czemu, ale byłam pewna, że byłeś w Turcji hmmm...
Londyn wydaje się taki... szary. On chyba naprawdę jest wciąż taki szary :D Super,że udało Ci się spełnić swój cel na ten rok! :)
Jedź! Dostanie się z Niemiec do Krakowa chyba nie będzie problemem :) Czemu nie jechać skoro masz już bilet?
UsuńA Londyn jest szary, Anglia jest szara, podobno cały czas, a na pewno przez te moje 5 dni.
Nad Holandią się zastanawiam, nad Włochami w sumie też, nawet kiedyś na bilety patrzyłem (a najbardziej korci mnie teraz Szwecja).
Mam w końcu dzisiaj dzień na nic nie robienie więc wezmę się za czytanie Twojej relacji!
Mnie korci Łotwa-Estonia-Finlandia, no ale nooo niestety na okres międzyświąteczny nie kupiłam biletów, które mnie interesowały, bo już były wykupione :p Tak byłby Sylwester w Tallinie o!
UsuńProblemem nie, ale kosztem tak i w sumie to szukam alternatywy jakieś na przykład na powrót. Muszę to obliczyć, przekopać puszkę z oszczędnościami i poczekać na wizytę Mikołaja :D
Ooo w Szwecji też byłam, podobało mi się, choć wszystko było dość w biegu robione... Szwecja zimą jest pewnie cudowna! Ja byłam w listopadzie i było zimno w sumie...
Z relacji nie ma chwilowo dużo, więc za dużo nie poczytasz :D
Łotwa i Estonia chodzą za mną od paru ładnych lat! Teraz Polski Bus otworzył się na te kraje więc może w końcu mi się uda coś przedsięwziąć :)
UsuńMołdawia! jedź ze mną do Mołdawii! nikt ze mną tam nie chce jechać a przecież to musi być fascynujące miejsce :D polecam też Skandynawię, można się tam tanio dostać... tylko gorzej już z życiem na miejscu więc ja tam sobie robię zwykle jednodniówki.
OdpowiedzUsuńsam Londyn wygląda tak jak sobie Londyn wyobrażam czyli jak już Kinga zauważyła - szaro. dystyngowanie, ale jednak szaro. szkoda, że nie wrzuciłeś większej ilości zdjęć tego miasteczka, z opisu wygląda na szalenie malowniczo! i te piwa na IG... zazdroszczę przeobrzydliwie ;)
Byłem dwa razy pod mołdawską granicą, żałuję, że nie wstąpiłem chociaż na chwilę. Jak dla mnie możemy jechać ;)
UsuńCo do drogiego życia - w podróży włącza mi się tryb "cebula", z mojego londyńskiego budżetu wykorzystałem jakąś 1/3 :)
to faktycznie głupi byłeś, że tam nie zahaczyłeś :D ja strasznie żałowałam, że jak byłam w tym roku w Rumunii to wylądowałam w Oradei pod granicą węgierską chociaż miałam też opcję na Iasi pod mołdawską. i ej, ja serio mogę jechać, jestem miłym i bezproblemowym towarzyszem podróży, który też wydaje oszczędnie na wszystko co nie jest alkoholem :D
Usuńi cebula cebulą, ale Skandynawia i tak jest droga nawet wtedy ;D tak jak Szwajcaria więc - jak na cebulę przystało - będę mieszkać we Francji, bo w eurolandzie jednak trochę taniej niż w Bazylei ;D
Jak można wybrać Oradeę zamiast Iasi? :P
UsuńJa bym się naprawdę chętnie wybrał, ale w moim wypadku wolne na więcej niż 4 dni nie wchodzi w grę :/ A i terminu raczej nie mogę sobie zaklepać. Zawsze muszę kombinować ze współpracownikami i liczyć na ich łaskę.
Wpadaj do Szkocji.. też ma swój urok:)
OdpowiedzUsuńSzkocja, wrzosowiska, jeziora, pagórki, mgła i depresja, spoko :) Może kiedyś :D
Usuń