A więc przed Państwem przepis na domowy zakwas.
0,75 litra wody
5 łyżek mąki
3 liście laurowe
ok. 5 ziaren ziela angielskiego
5-10 ziaren pieprzu
3 ząbki czosnku
kilka skórek z chleba
5 łyżek mąki
3 liście laurowe
ok. 5 ziaren ziela angielskiego
5-10 ziaren pieprzu
3 ząbki czosnku
kilka skórek z chleba
Całość umieścić w kamionkowym, ceramicznym lub szklanym naczyniu, przykryć i odstawić na 5 (lub więcej) dni. Po tym czasie wyłowić przyprawy, wodę z mąką dokładnie wymieszać. Do barszczu używamy z proporcji zakwas 1:2 woda.
No, a później kiełbasa, boczek, grzyb i gotujemy.
Przypomniałem sobie dzisiaj o moim zbiorze mniej lub bardziej udanych przepisów więc jeśli pomysł się przyjmie, od czasu do czasu jakieś żarcie się tu pojawi.
brzmi ciekawie ;>
OdpowiedzUsuńA jakie dobre i ile satysfakcji, że ukisiło się samemu! :)
Usuńu mnie poza barszczem i żurkiem funkcjonowało jeszcze coś takiego jak zalewajka. ale czym to się różniło od pozostałych - nie mam pojęcia i pewnie nigdy się nie dowiem, bo jestem kuchennym antytalentem (tak, naprawdę spaliłam w swoim życiu trzy garnki z wodą, naprawdę) a swoją absencję tłumaczę tym, iż jestem stworzona do rzeczy większych niż kotlet schabowy :P
OdpowiedzUsuńale przepis podrzucę moje małżonkowi, w kuchni to on rządzi, więc może akurat się skusi i mi zrobi coś takiego.
Słowo zalewajka znam, ale na oczy nie widziałem.
UsuńNiech Ci małżonek zakisi zatem ;) Polecam :P
Jestem za kulinarnymi, jedzeniowymi postami :D Ja znam i żur, i barszcz biały i zalewajkę. Jednak jak dla mnie to, co jest na zdjęciu u mnie nazywałoby się żurkiem, bo jest jajko i kiełbasa :D Co część Polski, to inaczej nazywana, a dobrych definicji chyba nie ma. Trzeba liczyć tylko na własną inwencję twórczą! :)
OdpowiedzUsuńP.S. Pamiętam jak byłeś oburzony na moim blogu, że nie odwiedziłam jeszcze Podkarpacia, więc pomyślałam że możesz być ze mnie teraz dumny, bo wczoraj byłam w Rzeszowie, Przemyślu i Sanoku :D
Trochę mnie zainspirowałaś swoim kulinarnym postem ;)
UsuńJa byłem oburzony? To teraz jestem oburzony bardziej, że nie odwiedziłaś północnego Podkarpacia!
Moi rodzice akurat wczoraj mieli taką zupę na obiad...Więc ja uciekłam na pizzę.
OdpowiedzUsuńGotować nie lubię, ale jeść uwielbiam, więc kulinarne posty zawsze mile widziane. :)
Kiedy mieszkałem w domu taki barszcz (ale z butelki) był na obiad praktycznie raz w tygodniu więc wtedy też chętnie jadłem wszystko inne. A teraz tęskni się za takimi smakami.
Usuń