1. Ja pizzę zawsze zjadam do końca i zawsze ze zdziwieniem patrzę na osoby, które zostawiają obgryziony rant. Przecież to smakuje wybornie umoczone w sosie!
Tu okazuje się, że więcej grafik Polityce ukraść nie mogę (albo nie umiem) więc zostaje mi barwne opisywanie przykładów. Zresztą link macie, możecie sobie przewijać obrazki.
2. Coca-Cola czy Pepsi? Woda mineralna gazowana. No ale jakoś tak jeśli już muszę, to wybieram Pepsi. Aczkolwiek w tym całym Wyzwaniu Pepsi wybrałem w ciemno Colę.
3. Nie wiem jak to do końca interpretować. Podejrzewam, że może chodzić o bałagan vs. porządek. Zawsze wokoło mnie jest bałagan, ale jak każdy bałaganiarz powiem, że jest on pozorny, bo wtedy wiem, że wszystko jest na swoim miejscu i zawsze wiem, gdzie co leży. W sterylnych i posprzątanych przestrzeniach boję się dotknąć czegokolwiek.
4. Pies czy kot? Oczywiście, że pies! Psy towarzyszą mi od urodzenia (jakieś epizody z kotami też miałem, ale głupie to to, ani z tym pogadać, ani wyjść do lasu), aktualnie posiadam Maxa, 10-letniego mieszańca sznaucera (chyba średniego) z dalmatyńczykiem. Ludziom o zdrowym rozsądku odradzam taką mieszankę, bo Max do 3 roku życia był najdziwniejszym zwierzęciem z jakim przyszło mi mieć do czynienia. Wyznawał zasadę, że co w jego zębach, to jego. Nawet moje przedramię. Więc chodziłem notorycznie ozdobiony śladami po psich zębach. A po spacerze nad jezioro ja wracałem przez całą wieś w samych majtach, a pies z moimi ciuchami w zębach. Co nie zmienia faktu, że go uwielbiam, chociaż jest teraz daleko. Psy na ulicy też uwielbiam, chociaż po spędzeniu kilku miesięcy w Rumunii tych na oko bezpańskich już unikam.
5. Składniki czy cena? Tak to odczytywać? Jestem Januszem Cebulą, cena jest dla mnie bardzo ważna.
6. Tego nie rozumiem. Ciastko czy owoce? Owoce, a raczej warzywa i to surowe. Chociaż mam napady niepohamowanej chęci na słodycze. Na szczęście rzadko.
7. Jedna kolacja czy kilka? Oczywiście, że kilka! Ogólnie jem i podjadam z nudów, więc jeśli siedzę wieczorem w domu lodówka jest często wietrzona.
8. Ciastko jedzone w całości czy rozbrajane? Tu bywa różnie, ale przyznam się, że niebywałą frajdę sprawia mi najpierw zdzieranie czekolady z delicji, później dobieranie się do galaretki, a na końcu jedzenie samego biszkopta. Tak samo markizy, góra, nadzienie, spód.
9. Herbata czy kawa? KAWA, KAWA, KAWA!!! Nie lubię herbaty, chce mi się po niej pić, taki paradoks. Kawę piję litrami, dosłownie, rozpuszczalną, parzoną, z mlekiem, czasem bez, koniecznie z cukrem. Gdyby kawa zniknęła, umarłbym, obiecuję.
10. Apple czy Android? Nie jestem jakimś fanem elektroniki, mam telefon z Androidem, od wczoraj lubimy się z powrotem, niech będzie Android. Zdarzało mi się działać na produktach Apple'a, było o tyle niewygodnie, bo całe życie pracowałem na innych systemach.
11. Płacić czy w odpowiednim momencie się wykręcić? Nie mam problemu z płaceniem. Serio ludzie tak robią?
12. Burger z serem czy bez? Oczywiście, że z serem! I ogórkiem kiszonym.
13. Jedzenie sztućcami czy rękami? Jeżeli się da, to rękami. Jeżeli akurat nie jest się w Atelier Amaro, to czym się krępować? Usiłowałem kiedyś jeść burgera nożem i widelcem, ale jest to całkowicie bezsensowne. Przecież o wiele więcej przyjemne jest jedzenie, kiedy sos ścieka po brodzie!
14. Whiskey czy wódka? Drink czy czysta? Wódka, czysta, ewentualnie smakowa, ale nie drinki. No chyba, że jeden, mój ulubiony. Martini z wódką.
15. Keczup czy musztarda? Tutaj muszę opowiedzieć się za jednym i drugim, bo każdy z tych sosów pasuje do czegoś innego, ewentualnie do tych samych dań stosuję je zamiennie. Jedno i drugie bardzo lubię. Chrzan też lubię.
16. Jedzenie przy stole czy w łóżku? W łóżku, pod kołderką, przed tv, na leżąco. W ostatnim czasie dwukrotnie zdarzyło mi się wstać rano z łóżka i mieć dylemat czy to na prześcieradle to czekolada czy... nie czekolada.
17. Czekolada jedzona "po kostce" czy gryziona? Jak za słodyczami ogólnie nie przepadam, to kiedy mam dostęp do czekolady, jem jak głupi, jakbym jej nigdy na oczy nie widział, szczególnie po oddaniu krwi, kiedy dysponuję większą ilością potrafię zjeść 2-3 tabliczki na raz. Sugerowałoby to, że wpycham sobie te tabliczki do ust i odgryzam kawały czekolady. Nic bardziej mylnego, najpierw sobie ją rozdzielam na pojedyncze kosteczki (i bardzo cierpię wewnętrznie, kiedy któraś się krzywo ułamie).
18. Żreć i nie tyć, czy jeść mało i ważyć tonę? Żreć i nie tyć, o czym już było chyba dwie notki temu. Nic się od tamtej pory nie zmieniło.
19. Frytki z keczupem obok czy polane nim? Obok, koniecznie, bo każda musi być w nim zamoczona w odpowiedni sposób (czy ja mam objawy jakiejś nerwicy natręctw?), i nie namakają i nie ciapią się jedzone w ten sposób. (Mogę ukraść kolejną grafikę, tak na koniec)
Brakuje w tym zestawieniu jeszcze paru rzeczy, np. wanna czy prysznic? Prysznic. Góry czy morze? Góry. Kilka by się jeszcze znalazło. Ciekawe, czy gdyby do wyboru były cztery rzeczy też tak łatwo (przynajmniej mnie) dałoby się określić swój wybór?
Jestem też ciekaw waszych wyborów i uzasadnień, niekoniecznie na wszystkie przykłady, ale fajnie byłoby poczytać (i przekonać się, że ma się kilku czytelników).