niedziela, 21 czerwca 2015

Trochę było fajnie, a trochę umieram.

Cześć, czołem, kluski z rosołem! Pamiętacie ten tekst?



A ja tymczasem spieszę donieść, że marzenia się spełniają! Spełniło mi się jedno w zeszłą niedzielę. Byłem na koncercie Muse! Wyszedłem do sklepu po chleb i mleko, serio, a trafiłem na Orange Warsaw Festival. I nie żałuję. Muse kocham od baaardzo dawna, moja fascynacja nimi zaczęła się w głębokim gimnazjum i trzyma mnie do dzisiaj, a to co zrobili w niedzielę tylko utwierdziło mnie w tym, że trzeba ich wielbić. Tamtego wieczora załapałem się na trzy koncerty, na pierwszy ogień poszło Bastille, tak na dobrą sprawę, to znałem ich jedną piosenkę z radia, ale koncert dali bardzo dobry i wszystko, co grali wpadało mi w ucho więc zaszczycę ich dodaniem do playlisty. Drugi był Incubus, na nich też bardzo chciałem pójść, ich też słucham od gimnazjum, bo w ogóle to wtedy jakoś ukształtował się mój gust muzyczny. Koncert Incubus bardzo fajny, ale trochę mnie rozczarował, brakowało jakiegoś mocniejszego pierdolnięcia. Ale potem na scenę weszło Muse i jak pierdolnęli... ciary na plecach, włosy dęba! Co dwie gitary i perkusja mogą zrobić na scenie! No i fortepian w Hysteria. Pójście na Orange rozważałem już od jakiegoś czasu, ale nie wiem, co mi we łbie siedziało, chyba cebula, że wydawało mi się, że 110 zł to dużo. Za trzy takie koncerty to stanowczo za mało. Już sobie sporządzam listę zespołów, które chciałbym zobaczyć za rok. Niestety w tym roku Woodstock i Cieszanów Rock Festival nie zachęcają mnie line-up'em. Za to dzisiaj idę zobaczyć sobie na scenie Skubasa.



Z rzeczy dziwnych: w końcu wybrałem się na jogę. Żeby rozciągnąć zastane ścięgna. Joga była dynamiczna, czyli żadne kwiaty lotosu, mruczenie i lewitacja. Dałem radę, chociaż zdążyłem się spocić. I rozciągnąć. Zajęcia trwały godzinę, przy pierwszej próbie złapania się za palce u stóp siedząc z wyprostowanymi nogami dałem radę złapać się za okolicę kolan, na koniec zajęć spokojnie trzymałem się już za paluchy! Taki mały sukcesik. Świetna sprawa z tą jogą, będę uczęszczał tak często, jak tylko będę mógł (mam nadzieję, że Karolina też, bo wpuszcza mnie na swój karnet :P).


A z rzeczy mniej przyjemnych: chyba coś złego dzieje się mi z kręgosłupem i bardzo mnie to martwi więc powoli zaczynam się ustawiać w kolejce do neurologa. Tak to kurwa jest, kiedy się pewnie sprawy zaniedbuje przez lata. Joga miała na to pomóc, nie dała rady.

4 komentarze:

  1. Trzeba było skakać przez bramki żeby Cie ochroniarz spałował :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Joga, czyli coś na co wybieram się od roku, ale jeszcze nie dotarłam na żadne zajęcia. Ale i tak wiem, że kiedyś w końcu skorzystam z tej opcji, bo chętnie bym się dobrze rozciągnęła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam! Nie ma opi*rdalania się :p Nie pożałujesz skoro mnie, największego lenia RP udało się tam zaciągnąć :)

      Usuń