niedziela, 30 października 2016

Nie rób z logiki panny lekkich obyczajów

Jest taka strona na fejsbuku, która w nazwie mówi o tym, żeby z logiki nie robić panny lekkich obyczajów. W sumie tylko nazwę kojarzę, nie wiem czym zajmuje się strona, no ale nazwa fajna (im wolno mieć takie słowa w nazwie!). I tak sobie siedzę i myślę, że ja z tej logiki kurwę robię bardzo często. Na ten przykład z wczoraj na dzisiaj nocną porą. Od tygodnia wszyscy krzyczeli, że zmiana czasu, że spać godzinę dłużej, że ogólnie zajebiście. A że spać dłużej to ja lubię i to bardzo, to się nawet ucieszyłem. Nawet dobrze się składa, bo ostatnio męczy mnie bezsenność, długo nie mogę zasnąć, wstawać trzeba o w miarę ludzkich porach, niewyspany ogólnie chodzę. Do tego wolna chata, cisza, spokój. Umościłem sobie barłóg, w telewizorze akurat ulubiony film, dobrze się składa, bo zawsze zasypiam jak chcę coś bardzo obejrzeć, pokój wywietrzony, optymalna temperatura, nawet trochę zmęczony jestem, najedzony w sam raz, nawodniony, wysikany. UDAŁO SIĘ! Zasnąłem chwilę po tym jak postanowiłem. Po północy jakoś chwilę. I tak sobie spałem przesypiając zmianę czasu aż do czwartej nad ranem. Obudziłem się jak nowo narodzony. Więc sprawdziłem fejsbuka, sprawdziłem instagrama, jednego maila, drugiego maila, jeszcze raz fejsbuka, bo może ktoś coś, później przypomniałem sobie o zmianie czasu, ale nie mogłem sobie przypomnieć w którą stronę te wskazówki, urządzeniom elektrycznym nie wierzę i nigdy w sumie nie wiem czy godzina zmienia się automatycznie czy w swoim geniuszu ustawiłem żeby robić to manualnie. Zacząłem szukać. Kiedy 10 niezależnych źródeł uświadomiło mi, że jest 5 rano postanowiłem kontynuować sen. Nawet udało mi się znowu zasnąć. I spać aż do ósmej. Wtedy to już oficjalnie byłem wypoczęty i wyspany jak nigdy, dzięki za tą dodatkową godzinę! Przynajmniej nadrobiłem Gonciarza na jutjubie.
Kolejny przypadek z wczoraj. Kilka miesięcy temu zainwestowałem w wizytę u optyka, bo problemy z widzeniem obiektów oddalonych ode mnie miałem, szczególnie napisów, tabliczek z nazwami ulic, a to trochę ważne dla mnie. Tak więc okulary na nosie noszę i widzę prawym okiem tak jak widzieć powinienem. Wczoraj jakoś o okularach zapomniałem i poszedłem szukać ulicy na G i budynku 12. I stanąłem i czekam na klienta. A że nienawidzę czekać, to logicznym jest, że zawsze jestem pół godziny wcześniej, bo z drugiej strony nienawidzę się spóźniać. No i tak stoję, zimno, stoję, kręcę się, podskakuję, pogwizduję aż w końcu skupiam się na tej tabliczce z nazwą ulicy i numerem, bo wcześniej zauważyłem ją z drugiej strony ulicy i uznałem za pewnik. Numer się zgadza, pierwsza litera się zgadza, niestety pomyliłem polskiego malarza z radzieckim kosmonautą. Przynajmniej przydał się mój zapas czasu.
Takich przykładów oczywiście u mnie na pęczki, no ale nie będę robił z siebie większego pośmiewiska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz