Dzień dobry! Przygotowując się do
dzisiejszego wpisu chciałem zgłębić problem i w tym celu przekopałem wikipedię.
Odpowiedzi na swoje pytanie tam nie znalazłem, okazało się, że znałem ją od
początku. Udało mi się za to zdiagnozować u siebie socjopatię. Tak, jestem socjopatą
nie introwertykiem. Mało tego jestem socjopatą-ekstrawertykiem. Ja wiem, że
wikipedia nie jest do końca godnym zaufania źródłem, ja też swoich „badań” nie
traktuję zbyt poważnie, no ale jeśli ktoś mnie zna niech zaprzeczy:
Cechy charakterystyczne
- brak sumienia i odpowiedzialności wobec innych
- brak wstydu, poczucia winy i skruchy, osoby te nie są zdolne do głębokiej troski o drugiego człowieka
- kontakty międzyludzkie są u socjopatów znikome, nastawione na eksploatację drugiej osoby
- manipulowanie jednostką, wykorzystywanie do własnych celów
- nieprzywiązywanie się do drugiego człowieka, brak reakcji na zaufanie, miłość i czułość; socjopata nie odbiera sygnałów z otoczenia, nie reaguje na przykłady innych, na to, co jest normą, a co nie
- ignorancja na bodźce społeczne normujące zachowanie i funkcjonowanie w danym otoczeniu
Ekstrawertycy zwykle:
- zyskują energię, kiedy przebywają z innymi, a tracą gdy są sami,
- czerpią energię ze świata zewnętrznego, tj. podejmowanych przedsięwzięć, ludzi, miejsc i rzeczy, z którymi mają kontakt,
- najpierw coś robią lub mówią, a potem myślą albo myślą podczas mówienia,
- utrzymują większy kontakt wzrokowy z rozmówcą podczas mówienia, niż podczas słuchania,
- mają wiele zainteresowań,
- mówią szybko,
- korzystają z pamięci krótkotrwałej,
- osiągają lepsze wyniki niż introwertycy w szkole podstawowej,
- pracują lepiej jeśli są chwaleni,
- wolą nonsensowny dowcip.
A jako ekstrawertyka czeka mnie kryzys wieku średniego.
Muszę jeszcze ustalić kiedy zaczyna się być w wieku średnim.
A
doszło do tych badań dlatego, że chciałem ustalić co szkodzi ludziom powiedzieć
„dzień dobry” czy „do widzenia”? Bo ja, jako zdiagnozowany socjopata o dziwo
nie mam z tym problemów. Zacząłem się przyglądać temu problemowi jakiś czas
temu i dochodzę do wniosku, że naprawdę bardzo duża grupa społeczeństwa
wchodząc do jakiegoś miejsca publicznego ignoruje innych ludzi przebywających
tam. Mam na myśli na ten przykład restaurację. Wchodzisz, vis a vis ciebie za
barem obsługa, która jako pierwsza (!) się wita, a ty nawet nie spojrzysz w ich
stronę. Wychodząc to samo. Nie powinno mnie to raczej obchodzić, ale chyba mam
jakieś pokłady dobrego wychowania. A tak najbardziej zdenerwowali mnie dzisiaj
moi współtowarzysze podróży. Znowu dane mi było jechać pociągiem. Do tego takim
z przedziałami. Niestety zostałem skazany na współdzielenie podróży z trzema
innymi pasażerami: pan w wieku chyba już średnim, panią pod trzydziestkę i
chłopczykiem koło dwudziestu lat. I wcale nie miałem nadziei, że będziemy sobie
umilać czas rozmową, o nie! Na szczęście podróż przebiegła w całkowitym
milczeniu i nawet między sobą nie rozmawiali. Ale kiedy wchodziłem do
przedziału wszyscy oczywiście na mnie spojrzeli więc uśmiechnąłem się pogodnie
(to nic, że była to 5:17 w nocy) i powiedziałem magiczne „dzień dobry”. Nie
odpowiedział nikt. Opcję nieznajomości języka polskiego wykluczam, może byli
niemowami? W co też wątpię. Tak więc mówny te dwa trudne słowa, skoro nawet
mnie nie sprawiają trudności. A swoją drogą jak ci ludzie muszą być zepsuci,
muszą być gorsi ode mnie! A o to ciężko.
A na
koniec, żeby nie zrobiło się wesoło zbyt szybko, moje dzisiejsze odkrycie
muzyczne, wprost z Islandii, islandzkie indie na depresyjne wieczory: Ásgeir.
Do widzenia!
Miałam skomentować ogólnie cały wpis, ale... wybiła mnie z rytmu piosenka i nie napiszę już nic o! Zasłuchałam się. I już wiem, czym będę się dziś katowała.
OdpowiedzUsuńPolecam Asgeira na jesienne, szare dni! Sam niedawno go znów męczyłem.
UsuńNa pewno wypróbuję :)
Usuń