wtorek, 7 kwietnia 2015

Dzień dobry tak bardzo boli.

Dzień dobry! Przygotowując się do dzisiejszego wpisu chciałem zgłębić problem i w tym celu przekopałem wikipedię. Odpowiedzi na swoje pytanie tam nie znalazłem, okazało się, że znałem ją od początku. Udało mi się za to zdiagnozować u siebie socjopatię. Tak, jestem socjopatą nie introwertykiem. Mało tego jestem socjopatą-ekstrawertykiem. Ja wiem, że wikipedia nie jest do końca godnym zaufania źródłem, ja też swoich „badań” nie traktuję zbyt poważnie, no ale jeśli ktoś mnie zna niech zaprzeczy:

Cechy charakterystyczne
  • brak sumienia i odpowiedzialności wobec innych
  • brak wstydu, poczucia winy i skruchy, osoby te nie są zdolne do głębokiej troski o drugiego człowieka
  • kontakty międzyludzkie są u socjopatów znikome, nastawione na eksploatację drugiej osoby
  • manipulowanie jednostką, wykorzystywanie do własnych celów
  • nieprzywiązywanie się do drugiego człowieka, brak reakcji na zaufanie, miłość i czułość; socjopata nie odbiera sygnałów z otoczenia, nie reaguje na przykłady innych, na to, co jest normą, a co nie
  • ignorancja na bodźce społeczne normujące zachowanie i funkcjonowanie w danym otoczeniu

Ekstrawertycy zwykle:
  • zyskują energię, kiedy przebywają z innymi, a tracą gdy są sami,
  • czerpią energię ze świata zewnętrznego, tj. podejmowanych przedsięwzięć, ludzi, miejsc i rzeczy, z którymi mają kontakt,
  • najpierw coś robią lub mówią, a potem myślą albo myślą podczas mówienia,
  • utrzymują większy kontakt wzrokowy z rozmówcą podczas mówienia, niż podczas słuchania,
  • mają wiele zainteresowań,
  • mówią szybko,
  • korzystają z pamięci krótkotrwałej,
  • osiągają lepsze wyniki niż introwertycy w szkole podstawowej,
  • pracują lepiej jeśli są chwaleni,
  • wolą nonsensowny dowcip.
A jako ekstrawertyka czeka mnie kryzys wieku średniego. Muszę jeszcze ustalić kiedy zaczyna się być w wieku średnim.
A doszło do tych badań dlatego, że chciałem ustalić co szkodzi ludziom powiedzieć „dzień dobry” czy „do widzenia”? Bo ja, jako zdiagnozowany socjopata o dziwo nie mam z tym problemów. Zacząłem się przyglądać temu problemowi jakiś czas temu i dochodzę do wniosku, że naprawdę bardzo duża grupa społeczeństwa wchodząc do jakiegoś miejsca publicznego ignoruje innych ludzi przebywających tam. Mam na myśli na ten przykład restaurację. Wchodzisz, vis a vis ciebie za barem obsługa, która jako pierwsza (!) się wita, a ty nawet nie spojrzysz w ich stronę. Wychodząc to samo. Nie powinno mnie to raczej obchodzić, ale chyba mam jakieś pokłady dobrego wychowania. A tak najbardziej zdenerwowali mnie dzisiaj moi współtowarzysze podróży. Znowu dane mi było jechać pociągiem. Do tego takim z przedziałami. Niestety zostałem skazany na współdzielenie podróży z trzema innymi pasażerami: pan w wieku chyba już średnim, panią pod trzydziestkę i chłopczykiem koło dwudziestu lat. I wcale nie miałem nadziei, że będziemy sobie umilać czas rozmową, o nie! Na szczęście podróż przebiegła w całkowitym milczeniu i nawet między sobą nie rozmawiali. Ale kiedy wchodziłem do przedziału wszyscy oczywiście na mnie spojrzeli więc uśmiechnąłem się pogodnie (to nic, że była to 5:17 w nocy) i powiedziałem magiczne „dzień dobry”. Nie odpowiedział nikt. Opcję nieznajomości języka polskiego wykluczam, może byli niemowami? W co też wątpię. Tak więc mówny te dwa trudne słowa, skoro nawet mnie nie sprawiają trudności. A swoją drogą jak ci ludzie muszą być zepsuci, muszą być gorsi ode mnie! A o to ciężko.



                A na koniec, żeby nie zrobiło się wesoło zbyt szybko, moje dzisiejsze odkrycie muzyczne, wprost z Islandii, islandzkie indie na depresyjne wieczory: Ásgeir.


Do widzenia!

3 komentarze:

  1. Miałam skomentować ogólnie cały wpis, ale... wybiła mnie z rytmu piosenka i nie napiszę już nic o! Zasłuchałam się. I już wiem, czym będę się dziś katowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam Asgeira na jesienne, szare dni! Sam niedawno go znów męczyłem.

      Usuń